Deerhunter - mały "Hiszpan" z gwintem 1/66" .
Deerhunter - mały "Hiszpan" z gwintem 1/66" .
-- Deerhunter-- mały "Hiszpan" z gwintem 1/66" .45 cal
W zeszłą niedzielę wyruszyłem z nim na strzelnice w Tarnobrzegu, a teraz czas zamieścić nieco informacji i własnych wrażeń po strzelaniu
Ponieważ to miały być moje pierwsze strzały z CP-rochowca nie nastawiałem się przed wyjazdem na "10" w tarczy a raczej na zapoznanie się z karabinem.
Wraz z karabinem dostałem przy zakupie i zabrałem na strzelnicę:
- dodatkowy pobojczyk, poza tym oryginalnym
- starter domowej roboty, przydał się za każdym razem przy ładowaniu
- grajcar własnej roboty, też się przydał, wyciągałem z jego pomocą kule z lufy po niewypale.
- prochownicę z regulacją, była przydatna do zasypywania prochu
- kapiszony ø4mm lub inne oznaczenie to nr 10, konieczne
- flejtuchy, cieniutkie bo około 0,2 mm, konieczne
- kule podkalibrowe, konieczne
- przybitki filcowe, nie korzystałem z nich.
- kluczyk płaski do wykręcania kominka 6-7 mm, przydał się
oprócz tego na szczęście zabrałem ze sobą:
- płaski śrubokręt
- spray olej do broni, natłuściłem nim flejtuchy
- mini wagę z dokładnością do 0,1g użyłem jedynie do określenia naważki w prochownicy.
Prochownicę którą otrzymałem jest wyskalowana w grain-nach 1 grain = 64.79891 mg
(miligramów). Potem odmierzałem porcje prochu objętościowo.
- drucik miedziany na tyle cienki że przechodzi przez kominek około 0,5 mm
Nie zabrałem ze sobą a okazały się potrzebne:
- kleszcze żeby chwycić grajcar i go wyciągnąć z kulą z lufy, to nie jest tekie łatwe samymi
palcami
- młotek, niewielki ale powinno się go zabrać. Zamiast niego użyłem kawałka gruzu
- gotowe porcje prochu np. w plastikowych fiolkach - już je zamówiłem 100 szt po 2 ml
do zasypuwanie z fiolek przyda sie lejek, tego nie mam, coś wymyślę
--Niewypał --
Naważki robiłem po około 2,0-2,5 g czyli niewielkie, huk nie do zapomnienia, dym że celu nie widać . Lekkie kopniecie kolby w ramie przy wystrzale. W sumie do niewypału oddałem około 10 - 12 strzałów. Po niewypale, przeczyściłem kominek, i jak mi się wtedy wydawało, cały przewód zapłonowy od kominka aż do lufy. Założyłem nowy kapiszon - pstryk i znowu nic. Ładunek został następnie dla bezpieczeństwa, zalany wodą, a ja z pomocą grajcara zabrałem się do wyjmowania kuli. Z wkręceniem grajcara w ołowianą kulę nie miałem problemu, kłopotliwe nieco okazało się ruszenie jej z miejsca nie mając pod ręką niczego czym można by mocno chwycić koniec grajcara. Udało mi się jednak
Po wyciągnięciu kuli, z pomocą pobojczyka usunąłem mokry proch. Teraz z nienabitą bronia mogłem opuścić strzelnicę . Resztę dokończyłem w domu.
O ile uda mi się zamieścić fotkę, będzie widać lepiej w którym miejscu nagar ze spalonego prochu zatkał przewód zapłonowy. W moim karabinku lufa od strony kominka jest zaczopowana na stałe. Jest w niej zaprasowany korek. Sam przewód zapłonowy ma kształt litery "L". Patrząc od góry na karabinek po prawej stronie jest kominek, od niego do tegoż korka idzie przewód zapłonowy i potem dopiero do lufy. Czyli czyszcząc przewóz zapłonowy od strony kominka nie bylem w stanie pozbyć się reszki nagaru w tej części.
P.S.
podziękowania dla kolegi Marka, ksywa Pamuła za pomoc na strzelnicy
W zeszłą niedzielę wyruszyłem z nim na strzelnice w Tarnobrzegu, a teraz czas zamieścić nieco informacji i własnych wrażeń po strzelaniu
Ponieważ to miały być moje pierwsze strzały z CP-rochowca nie nastawiałem się przed wyjazdem na "10" w tarczy a raczej na zapoznanie się z karabinem.
Wraz z karabinem dostałem przy zakupie i zabrałem na strzelnicę:
- dodatkowy pobojczyk, poza tym oryginalnym
- starter domowej roboty, przydał się za każdym razem przy ładowaniu
- grajcar własnej roboty, też się przydał, wyciągałem z jego pomocą kule z lufy po niewypale.
- prochownicę z regulacją, była przydatna do zasypywania prochu
- kapiszony ø4mm lub inne oznaczenie to nr 10, konieczne
- flejtuchy, cieniutkie bo około 0,2 mm, konieczne
- kule podkalibrowe, konieczne
- przybitki filcowe, nie korzystałem z nich.
- kluczyk płaski do wykręcania kominka 6-7 mm, przydał się
oprócz tego na szczęście zabrałem ze sobą:
- płaski śrubokręt
- spray olej do broni, natłuściłem nim flejtuchy
- mini wagę z dokładnością do 0,1g użyłem jedynie do określenia naważki w prochownicy.
Prochownicę którą otrzymałem jest wyskalowana w grain-nach 1 grain = 64.79891 mg
(miligramów). Potem odmierzałem porcje prochu objętościowo.
- drucik miedziany na tyle cienki że przechodzi przez kominek około 0,5 mm
Nie zabrałem ze sobą a okazały się potrzebne:
- kleszcze żeby chwycić grajcar i go wyciągnąć z kulą z lufy, to nie jest tekie łatwe samymi
palcami
- młotek, niewielki ale powinno się go zabrać. Zamiast niego użyłem kawałka gruzu
- gotowe porcje prochu np. w plastikowych fiolkach - już je zamówiłem 100 szt po 2 ml
do zasypuwanie z fiolek przyda sie lejek, tego nie mam, coś wymyślę
--Niewypał --
Naważki robiłem po około 2,0-2,5 g czyli niewielkie, huk nie do zapomnienia, dym że celu nie widać . Lekkie kopniecie kolby w ramie przy wystrzale. W sumie do niewypału oddałem około 10 - 12 strzałów. Po niewypale, przeczyściłem kominek, i jak mi się wtedy wydawało, cały przewód zapłonowy od kominka aż do lufy. Założyłem nowy kapiszon - pstryk i znowu nic. Ładunek został następnie dla bezpieczeństwa, zalany wodą, a ja z pomocą grajcara zabrałem się do wyjmowania kuli. Z wkręceniem grajcara w ołowianą kulę nie miałem problemu, kłopotliwe nieco okazało się ruszenie jej z miejsca nie mając pod ręką niczego czym można by mocno chwycić koniec grajcara. Udało mi się jednak
Po wyciągnięciu kuli, z pomocą pobojczyka usunąłem mokry proch. Teraz z nienabitą bronia mogłem opuścić strzelnicę . Resztę dokończyłem w domu.
O ile uda mi się zamieścić fotkę, będzie widać lepiej w którym miejscu nagar ze spalonego prochu zatkał przewód zapłonowy. W moim karabinku lufa od strony kominka jest zaczopowana na stałe. Jest w niej zaprasowany korek. Sam przewód zapłonowy ma kształt litery "L". Patrząc od góry na karabinek po prawej stronie jest kominek, od niego do tegoż korka idzie przewód zapłonowy i potem dopiero do lufy. Czyli czyszcząc przewóz zapłonowy od strony kominka nie bylem w stanie pozbyć się reszki nagaru w tej części.
P.S.
podziękowania dla kolegi Marka, ksywa Pamuła za pomoc na strzelnicy
- Załączniki
-
- Deerhunter ukształtowanie przewodu zapłonowego
- deerhunter_kominek_2 (Kopiowanie).jpg (80.51 KiB) Przejrzano 5872 razy
Zaprawdę Robercie strzeliłem raz,może dwa ale wiem że chcę mieć taką "Luśnię"
Rewolwer fajny jest,ale dopiero karabin to jest TO
Myślę ze jeszcze w tym roku.......
P.S. Za pomoc nie ma co dziękować,to była czysta przyjemność
Rewolwer fajny jest,ale dopiero karabin to jest TO
Myślę ze jeszcze w tym roku.......
P.S. Za pomoc nie ma co dziękować,to była czysta przyjemność
QB-79+Gamo 6-24X50 AOE
Deerhunter 0.45 (Luśnia)
Myśl miesiąca:
Głupota wymaga strzelby i szpadla
Deerhunter 0.45 (Luśnia)
Myśl miesiąca:
Głupota wymaga strzelby i szpadla
W/g mojej wiedzy ma gwintowany korek.
Niestety jest przez producenta montowany na klej, trzeba by grzać i bez imadła nie pójdzie.
One manipulacje silnie siłowe skutecznie oksydę niszczą.
Trzeba niezapomnić co by kominek jak i brandke w którą jest wkręcony wykręćić.
Bo w tym karabinku brendka blokuje gwint korka.
Ale wykręcić się daje - późniejszy montaż na smar miedziowy co by się nie zapiekło.
Tak miałem w pistolu Kentucki firmy MANTI (już padła - czemu się nie dziwie).
Zresztą ten pistolet teraz przechodzi metamorfozę co by stać się krótkim karabinkiem - bandoletem.
Docelowo ma być "cóś" takiego:
Ale to jeszcze du....żo roboty, a zima się nieopatrznie już kończy.
Niestety jest przez producenta montowany na klej, trzeba by grzać i bez imadła nie pójdzie.
One manipulacje silnie siłowe skutecznie oksydę niszczą.
Trzeba niezapomnić co by kominek jak i brandke w którą jest wkręcony wykręćić.
Bo w tym karabinku brendka blokuje gwint korka.
Ale wykręcić się daje - późniejszy montaż na smar miedziowy co by się nie zapiekło.
Tak miałem w pistolu Kentucki firmy MANTI (już padła - czemu się nie dziwie).
Zresztą ten pistolet teraz przechodzi metamorfozę co by stać się krótkim karabinkiem - bandoletem.
Docelowo ma być "cóś" takiego:
Ale to jeszcze du....żo roboty, a zima się nieopatrznie już kończy.
QB-78 5.5 mm kupię w dobrej cenie
========================
========================
Kolego Robercie. W przypadku niewypału spróbuj tak że wykręcić kominek i wsypać trochę prochu w kanał zapałowy. Mi też się zdążają niewypały zwłaszcza jak gdzieś po 40 strzałach wezmę się za przeczyszczenie lufy.
Zawsze coś tam wpadnie w kanał zapałowy i zamiast wielkiego buum jast skromne paf heh
Pozdrawiam.
Zawsze coś tam wpadnie w kanał zapałowy i zamiast wielkiego buum jast skromne paf heh
Pozdrawiam.
-Hawken Thompson Center Arms .45
-Hatsan 95 QT .177
-Hatsan 95 QT .177
Za drugim razem tak zrobię
no coś jest na rzeczy z tymi niewypałami po czyszczeniu... mi to się przytrafiło właśnie po 3 - 4 -tym strzale po czyszczeniu, a może raczej po dopchaniu popiołów w koniec lufy.
A gdyby zrobić takie ustrojstwo żeby za jednym razem udrożnić i lufę i kanał zapłonowy?
Coś pokombinuje w warsztacie
no coś jest na rzeczy z tymi niewypałami po czyszczeniu... mi to się przytrafiło właśnie po 3 - 4 -tym strzale po czyszczeniu, a może raczej po dopchaniu popiołów w koniec lufy.
A gdyby zrobić takie ustrojstwo żeby za jednym razem udrożnić i lufę i kanał zapłonowy?
Coś pokombinuje w warsztacie
Zgodzę się z tym twierdzeniem. Kiedyś w ramach eksperymentu też smarowałem flejtuchy olejami w spray u. Zauważyłem że pojawiły sie nie wypały.
Co do smaru do zrób tak jak radzi bebol. Jeśli nie wiesz jak zrobić taki smar lub ci sie nie chce to na allegro za 10zł jest.
Roztapiasz, moczysz flejtuchy, później je dajesz na ręcznik papierowy, przykrywasz drugim w celu odsączenia i gotowe. Można również pomóc sobie wałkiem do ciasta ( ja tak robie )
A jak nie to w sklepie Cereusa jest smar Ligtning no. 2. w prawdzie jeszcze nie testowałem ale na beżowym go chwalą.
Co do smaru do zrób tak jak radzi bebol. Jeśli nie wiesz jak zrobić taki smar lub ci sie nie chce to na allegro za 10zł jest.
Roztapiasz, moczysz flejtuchy, później je dajesz na ręcznik papierowy, przykrywasz drugim w celu odsączenia i gotowe. Można również pomóc sobie wałkiem do ciasta ( ja tak robie )
A jak nie to w sklepie Cereusa jest smar Ligtning no. 2. w prawdzie jeszcze nie testowałem ale na beżowym go chwalą.
-Hawken Thompson Center Arms .45
-Hatsan 95 QT .177
-Hatsan 95 QT .177
hmmm ja nigdy nie robiłem smaru forumowego tylko kupowałem ten na allegro. Bardzo dobrze sie spisywał.
Poszukam na beżowym jakiegoś przepisu i dam ci link.
PS. Tak rzuciłem okiem i myślę ze ten temat warto przeczytać.
http://bron.iweb.pl/viewtopic.php?t=379 ... ght=planta
Poszukam na beżowym jakiegoś przepisu i dam ci link.
PS. Tak rzuciłem okiem i myślę ze ten temat warto przeczytać.
http://bron.iweb.pl/viewtopic.php?t=379 ... ght=planta
-Hawken Thompson Center Arms .45
-Hatsan 95 QT .177
-Hatsan 95 QT .177
Bez wątpienia smar odgrywa tu istotną rolę. Bo jak smarowidło jest ok, to lufa mniej się syfi, a więc nagaru się tyle nie uzbiera, by zatkać otwór zapałowy. Rada: po czyszczeniu lufy odżałować kaopiszon i strzelić z samego kapiszona. Wyrzuci syfy i udrożni kanał. dopioero potem ładować i strzelać:)Co do udrazniania kanału i kominka. Nie ma co rozwiercać, bo w efekcie cisnuienie będzie lecieć kominkiem i pomijając twarz, szkoda spręzyny zamka.
Co do usuwania niewypałów, jak pisano. Odkręcić kominek, podsypać prochem i sruu. Kula wylata, a ja osotnio tak wystrzeliłem wycior:)
Co do korka. Niesttety w zamysle producenta jest on zaczopowany na amen i tego bym nie ruszał - bo jak się kiedyś wyrobi. to kula nie wyleci, a korak w naszą stronę jak najbardziej. Ja ma Hawkena od 4 lat i wszystko da się zrobić "od przodu":)
Co do karabinu. Bardzo fajny, ale polecam jednak trochę wyższy model Ranger ze względu na przyspiesznik spustu. Po naciągnięciu przyspiesznika sput właściwy jest na pierdnięcie komara. W tym przypadku możemy nad spustem popracować, ale przyśpiesznika się nie zrobi.
Jeszcze jedno. Do karabiny wartop dorobić lejek, zwłaszcza jak się strzela z małych naważek (tak ok. 2 gram). Wystarczy rurka aluminiowa z castoramy i kartonik na taśmę klejącą (ja tak mam;)). Chodzi o to, by proch rzeczywiście znalazł się w komorze spalania, a nie poprzyklejał do lufy po drodze, a połowa spadła i wymieszała się z nagarem. No i powtarzalność strzału rośnie, bo naważka odpalana jest taka sama.
Co do usuwania niewypałów, jak pisano. Odkręcić kominek, podsypać prochem i sruu. Kula wylata, a ja osotnio tak wystrzeliłem wycior:)
Co do korka. Niesttety w zamysle producenta jest on zaczopowany na amen i tego bym nie ruszał - bo jak się kiedyś wyrobi. to kula nie wyleci, a korak w naszą stronę jak najbardziej. Ja ma Hawkena od 4 lat i wszystko da się zrobić "od przodu":)
Co do karabinu. Bardzo fajny, ale polecam jednak trochę wyższy model Ranger ze względu na przyspiesznik spustu. Po naciągnięciu przyspiesznika sput właściwy jest na pierdnięcie komara. W tym przypadku możemy nad spustem popracować, ale przyśpiesznika się nie zrobi.
Jeszcze jedno. Do karabiny wartop dorobić lejek, zwłaszcza jak się strzela z małych naważek (tak ok. 2 gram). Wystarczy rurka aluminiowa z castoramy i kartonik na taśmę klejącą (ja tak mam;)). Chodzi o to, by proch rzeczywiście znalazł się w komorze spalania, a nie poprzyklejał do lufy po drodze, a połowa spadła i wymieszała się z nagarem. No i powtarzalność strzału rośnie, bo naważka odpalana jest taka sama.
Colty navy x 2
Hawken Thompson/Center .45
S400+Hawke Varmint II
BSA Hornet
Hawken Thompson/Center .45
S400+Hawke Varmint II
BSA Hornet
Wczoraj za radą szanownych kolegów, taki smar sobie przyrządziłem, dzisiaj jedynie poprawiłem jego konsystencję dodając stopniowo oliwy. Część smaru umieściłem w strzykawce po tuszu do drukarki, na zdjęciu ten mniejszy pojemnik. Średnicą odpowiada moim flejtuchom no i smarowanie idzie znacznie łatwiej, bo flejtuch wystarczy pocierać o smar jednym palcem. Smar daje się wyciskać ze strzykawki
- Załączniki
-
- od lewej: strzykawka napełniona smarem, natłuszczony flejtuch, puszka po piwie z reszta smaru
- smar (Kopiowanie).jpg (20.71 KiB) Przejrzano 5751 razy
Kokila, przy dostępie do ołowiu zawsze się opłaca, tylko najpierw warto być przekonanym, do kalibru jaki się sprawdza w danej lufie. Np. u mnie najlepiej .440 na grubym dżinsowym flejtuchu. A u kolegów .445 na cienkim. Stąd uwaga, by najpierw zainwestować w kule, popróbować, a potem kupować kokilę.
Colty navy x 2
Hawken Thompson/Center .45
S400+Hawke Varmint II
BSA Hornet
Hawken Thompson/Center .45
S400+Hawke Varmint II
BSA Hornet