U mnie to wiatrówka wybitnie piknikowa. Czasu na strzelanie wiele nie ma, ale jak już udaje się postrzelać przy użyciu tej wiatrówki, robię to z wielką przyjemnością (zresztą nie tylko ja). Szukałem wiatrówki z dobrej stajni niezbyt ciężkiej, z niewielką siłą potrzebną do napięcia sprężyny no i taniej . Znalazłem używane HW57 w dobrej cenie i po niemal dwóch latach stwierdzam, że to był rozsądny wybór.
Tu fotka zrobiona przez poprzedniego właściciela:
Jestem jej czwartym właścicielem a data pierwszej rejestracji w kraju to 12.09.2007. Podobno była u Waldka na warsztacie. Pierścionek na tłoku ma, prowadnicę również. Prawda to, czy nieprawda faktem jest, że troszkę kopie, ale byłem uprzedzany o przebiegu na obecnej sprężynie.
Najciekawszym dla mnie rozwiązaniem w HW57, odróżniającym te wiatrówkę od innych Weihrauch'ów, jest port ładowania śrutu. Śrut ładowany jest do windy, która podnosi się w końcowej fazie napinania sprężyny. Samo ładowanie śrutu do portu wymaga wprawy i uwagi. Odległość pomiędzy otworem na śrut i systemem jest wystarczająca do wygodnego załadowania śrutu, ale osoby z większymi dłońmi strzelające z mojej wiatrówki miały trochę problemu by swobodnie ładować śrut. Wszystkie śruty, jakie do tej pory były przeze mnie używane pasowały do portu, który pomieści śrut długości do 9mm. Zarówno śruty podkalibrowe jak i nadkalibrowe po wepchnięciu do portu nie wypadają z niego. Po załadowaniu śrutu port ładowania należy wcisnąć do oporu na miejsce, czynność ta przebiega bez zbędnych oporów rzekłbym przyjemnie.
Wady, które mi przeszkadzają, choć dla innych mogą być nieistotne.
1. Osada - chwyt.
Choć estetyka wykonania nie budzi zastrzeżeń, osada posiada zbyt daleko odsunięty od spustu chwyt, co uniemożliwia mi w pewny sposób zaciśniecie na nim dłoni i prowadzenie spustu w prawidłowy sposób. Obrazowo ujął to KAT tutaj
HW57 wpisuje się w ten opis zwłaszcza, że mam dłonie w rozmiarze S.KAT pisze: ... Jest jednak pewien problem związany z HW. Polega na tym że większa część modeli ma niewygodny chwyt zrobiony pod niemieckiego pracownika kuźni - chyba... . ...
2. Osada - baka.
Baka jest bardzo dobra, ale pod otwarte przyrządy celownicze, do lunety jest troszkę za niska. Używam lunety o obiektywie 32mm na niskim montażu i do pełni szczęścia brakuje mi niecały centymetr baki.
3. Osada - stopka.
Wysokość osadzenia stopki jest zbyt duża jak na moje preferencje. Przesunięcie stopki o 1/3 jej długości niżej załatwiłoby sprawę.
4. Tłumik.
Brak możliwości łatwego zastosowania tłumika z powodu elementu blokującego dźwignię naciągu jednocześnie spełniającego funkcję muszki. Wraz z karabinkiem otrzymałem tłumik produkcji własnej wykonany przez pierwszego właściciela i opisany tutaj. Głównie ze względów estetycznych (wędka) nie stosowałem tego rozwiązania poza testowym zamontowaniem i z wypluciem kilku śrutów - poszedł do ludzi, choć tłumił porządnie.
5. Średnica lufy.
Lufa, która ma średnicę 11,9mm jest cieńsza niż dźwignia naciągu (13mm), nie tylko drażni moje poczucie estetyki, ale również budzi obawę o łatwe uszkodzenie lufy (skrzywienie) - a może tylko mi się nie podoba cienkość i sobie wymyślam to łatwe skrzywienie . Z drugiej strony niska waga systemu z czegoś się bierze .
6. Strzał bez śrutu.
Brak bezpiecznika uniemożliwiającego oddanie strzału przy podniesionej windzie. Naciągnięcie sprężyny i zapięcie dźwigni pod lufą jest niezależne od ładowania śrutu. Najczęściej tak odbywa się ładowanie tej wiatrówki przeze mnie, że po napięciu sprężyny zapinam dźwignię przy lufie i dopiero ładuję śrut i zamykam port. Zdarzyło mi się napominać strzelających kolegów żeby zanim strzelą, załadowali śrut i opuścili port. Strzał z niezamkniętym portem jest strzałem bez śruta a jak wiadomo sprężyna tego nie lubi.
Modyfikacje
Modyfikacje rozpocząłem od osady. Zmiana chwytu na bardziej odpowiednia do mojej dłoni oraz wyższa baka. Zanim zabiorę się za struganie w kawałku orzecha wykonam próbę na stockowej osadzie.
Szkic poniżej przedstawia ogólną koncepcję modyfikacji osady, na szaro nowy kształt, wklejki kreskowane.
A teraz kilka fotek z modyfikacji drewna. Po nadaniu zgrubnie nowego kształtu osady za chwytem nastąpiło wybranie materiału "po łuku" na wklejkę w postaci 12mm deseczki orzechowej.
Doklejenie pupki chwytu i wyrównanie płaszczyzny
Wklejki rozdzielające z olchy (obłóg 1,6mm)
Wybieranie materiału - robienie miejsca na orzechowe wklejki.
Klejenie w ściskach. Użyłem tak jak lubię kleju kostnego na gorąco.
I po 24 godzinach trzyma.
Wstępna obróbka chwytu i czas na przyklejenie stopki.
Zgrubne ciosanie chwytu.
No to chwyt na razie zostawiam. Pora zabrać się za podwyższenie baki. Na początek wycięcie z deski orzechowej docelowego kształtu baki a następnie wybieranie materiału w kolbie.
Pasowanie doklejki.
Żmudny kawałek pracy to utworzenie płaszczyzny w miejscu na wklejkę i zachowanie właściwych kątów. A tu gotowa osada do wklejkowania.
Wklejkę baki zrobiłem z przekładkami z obłogów i fornirów. Na stole wszystko przygotowane - dobrze jest zrobić zacisk na klejeniu w miarę szybko, żeby klej nie zdążył całkiem ostygnąć i "zglucieć".
Posmarować docisnąć, ścisnąć - i 24h spokoju.
Po wyschnięciu i wstepnym oszlifowaniu papierem gradacji 40 wykonanie kanałów pomiędzy materiałami, tak żeby wkleić maskowanie łączenia. Materiał wklejany w kanał to obłóg 1,6mm z orzecha amerykańskiego. Takiego jak niżej.
Na fotkach widać przykręconą i wstępnie wyrównana inną stopkę (AA PS).
Zgrubnie wygląda to tak.
Jeszcze dużo pracy do zrobienia a czasu jest ile jest , z drugiej strony nigdzie mi się nie spieszy zima idzie.
W chwili obecnej wiem, że chcę skorygować odrobinę kształt chwytu i wykonać na nowo maskowanie łączenia chwyt-osada, bo to co wykonałem zrobiłem niedokładnie ... brr , zapominając o zasadzie "drobnym wiórkiem i do przodu".
System wiatrówki z projektem zmian powędrował do kolegi, który jak będzie chciał/miał czas wrzuci w ten temat informacje o zmianach. CDN jak będzie czas i zmiany.
Pozdrawiam