Hej! Świeżak jestem a w wiatrówkach doświadczenie mam na razie ujemne, ale co do czoka, mam pewne doświadczenie praktyczne. W robocie miałem Mosberga z czokowaną lufą i gostek od broni mówił że najczęściej się to spotyka przy "śrutówkach" Tzn strzelbach typowo do śrutu, ponieważ "zagęszczają" śrut przez co gazy wylotowe nadają mu większa prędkość. Są 2 rodzaje czoków. Pełny i półczok, gdzie w tym drugim zwężenie jest tylko w górnej lub dolnej części lufy. Niestety typowa loftka na 15 metrów dawała po jednym strzale skupienie ok 25 cm za to breneka na 25m waliła w punkt z taką siłą że tyklo 2 razy do roku jeździliśmy na strzelania na specjalnie przystosowaną strzelnicę.
A może to była wina polityki oszczędnościowej firmy?
Po tych paru latach powiem że raczej to drugie, choć wolałbym nie mieć takiego odrzutu w Hatsanie.
A i tak wymagań z podpisu breneka nie zadowoli.
Za to na 50m rozwali blok silnika na "szczempy"
A, jeszcze jedno doświadczenie z czokiem, z podstawówki...
przemamlane papierowe kulki lepiej "siadały" z rurki z anteny niż z długopisu, właśnie dzięki temu "zwężeniu" na końcu, czyli czokowi...
Fakt że odległość była żadna, bo ok 3m, a cel (zadek kołoleżanki) miał ok pół metra średnicy, za to efekt był konkretny!
Ałuuć przy rurce od długopisu i O q#$%wa m@#$ć ty hu#$#u jeb!@##%y ty! przy rurce z anteny (z czokiem pełnym) Ok, że jeszcze się pojawią kwestie "rozmiękczenia pocisku" w komorze nabojowej, (znaczy się w ustach) ale to akurat nie ma znaczenia bo doświadczenie doskonale podpowiadało nam kiedu pocisk jeszcze nadaje się do strzału a kiedu do utylizacji (przez połyk np..)...
W każdym razie czok (w podstawówce) rządził, a i w Mosbergu nie przeszkadzał.
I jeszcze jedna, tym razem "toaletowa" opowieść z czokiem...
Otóż, siedząc na krześle przed komputerem i pisząc tego posta udało mi się przetestować na sobie różnicę w prędkości gazów wylotowych z czokiem i bez. Przy czym od razu powiem że czok wygrywa.
Otóż siedząc na krześle zdażyłoi mi się puścić bąka, takiego "cichacza" z "półdźwignięcia" który był smrodlawy dość, aczkolwiek cichy i kurturalny raczej., jednakże parę CARLINGów później spróbowałem powstrzymać oddanie strzału, ale byłem jak PCP z walniętym zaworem, mwięc tylko ścisnąłem pośladki jak tylko umiałem (tzn zrobiłem czoka) ale niestety zawór szlag trafił (patrz rocznik) i poszło.
No, u nas jest 2:30 w nocy a żona wstała z łóżka w sypialni na górze i zapytała: A co ty qr#a robisz jeszcze o te porze? wyp#%#4aj do łóżka i to już!
Z czokiem więcej dżuli jest definitywnie!
Ok. to tyle.