martiusx pisze:[...]A końcu......
Znajdujesz sprzęt na miarę swoich możliwości
IWA 2017 Norymberga - zdjęć parę.
Moderator: Koval
- Mamutowicz
- -#mamutowicz
- Posty: 4621
- Rejestracja: 02 paź 2011, 14:07
- Lokalizacja: Rajcza / Thurcroft
Re: IWA 2017 Norymberga - zdjęć parę.
TX200 by Tony Leach + SS 10x42 - do lufy exact i heja na tor..
Ps.
Zacząłem znowu szczelać..
Dam znać jak zacznę ftrafiać.
Ps.
Zacząłem znowu szczelać..
Dam znać jak zacznę ftrafiać.
Re: IWA 2017 Norymberga - zdjęć parę.
I jeszcze jedna refleksja.
Generalnie - jak to na targach - na stoiskach wystawowych spotyka się z reguły bardzo życzliwe przyjęcie. Ostatecznie żyje się z klientów.
W dodatku IWA to targi bez otwartego wstępu publiczności, więc wystawca siłą rzeczy wie, że ma do czynienia z potencjalnym klientem, a nie oglądaczem i łowcą gadżetów.
Niektóre stoiska, np. wspominane już przeze mnie ekskluzywne myśliwskie, ale nie tylko, mają formułę : "Wstęp tylko za zaproszeniem personelu".
Też żadna sensacja.
Ale 90 procent stoisk nie ma żadnych ograniczeń.
Na bardzo miłe przyjęcie można było liczyć nawet tam, gdzie wyraźnie odstawało się od wzorca potencjalnego klienta - mógłbym opowiedzieć historię o japońskich nożach i kłopotach z wytłumaczeniem współtowarzyszom, "dlaczego TEN nóż tyle kosztuje???"
Czy o tłumaczeniu, dlaczego te badziewnie wyglądające noże kuchenne przykuły moją uwagę na cenne 15 minut, które bez mrugnięcia okiem poświęcił mi ich twórca.
Ale bywały też inne sytuacje.
Na przykład Koreańczycy ze stoiska Evanixa wyraźnie świetnie się czuli na targach w swoim gronie i klientów traktowali co prawda grzecznie, ale z dostrzegalną irytacją, że przeszkadza im się w wesołej dyskusji. Z ciekawości obserwowałem to stoisko każdego dnia targów, przekonany że akurat trafiliśmy na zły moment, albo zrobiliśmy złe wrażenie. Nie. Wszystkich tak traktowali.
Osobiście wyniosłem lekkie wzburzenie po wizycie na stoisku z wiatrówkami mało znanej u nas marki Horhe-Jäger.
Jak sama nazwa wskazuje są to wiatrówki produkcji rosyjskiej, a wytwarza je Климовский специализированный патронный завод КСПЗ (Klimowski specjalistyczny zakład amunicyjny, imienia zresztą Jurija Władymirowicza Andropowa), w mieście Klimowsk, w moskiewskiej obłasti.
Sporo o nich czytałem na rosyjskich forach od długich lat, o samym zakładzie КСПЗ też by napisał książkę sensacyjną - morderstwa, tajemnicze zniknięcia menadżerów, pożary księgowości, gangsterzy wykupujący udziały, ze trzy bankructwa, przejęcie władzy w fabryce przez siłowików od Putina, którzy zdążyli ukraść 200 mln rubli i aktualnie oskarżeni o lekką przesadę mają kłopoty - jednym słowem, jak to w rosyjskiej fabryce.
No to zaintrygowany ruszyłem na stoisko, żeby dotknąć tego cuda i zapytać dlaczego jest tak absurdalnie drogi.
O ile szeregowy pracownik stoiska był tylko zwyczajnie mało uprzejmy i trochę niekompetentny, to wezwany przez niego na pomoc szef ("Boss! Jakiś Polak czegoś chce.") sprawiał wrażenie, jakby cierpiał z powodu rozmowy ze mną. Na pytanie odpowiadał ze źle skrywaną niechęcią i całym sobą sugerował, że rozmowa go męczy.
Ha. No to długo nie pogadaliśmy. Na koniec nie mogłem sobie odmówić małej zemsty i kręcąc z podziwem głową powiedziałem, że myślałem, że Horhe-Jäger jest niemiecką wiatrówką, ale patrząc na nią od razu widać, że to wyrób rosyjski. I życzywszy sukcesów odszedłem nie czekając na reakcję.
Zupełnie inny przebieg miała wizyta na stoisku innej rosyjskiej firmy - Ataman.
Tu chłopaki byli całkiem sympatyczni, bez jakiejkolwiek napinki, chętni do dyskusji i dzielenia się informacjami.
Zwłaszcza zainteresował mnie prototyp subkompaktowej wiatrówki z bardzo ciekawym, intuicyjnym, niby-biathlonowym przeładowaniem nie wymagającym odrywania oka od celu.
Wiatrówka tak naprawdę jest oparta na 5.5 mm 25 J systemie długolufowego pistoletu Atamana, jest niezwykle ergonomiczna i lekka, a także o dziwo składna. Ciekawostka, odpowiedź na Leilę Eduarda Gafarowa.
No cóż. Jak wszędzie, ludzie i ludziska.
Generalnie - jak to na targach - na stoiskach wystawowych spotyka się z reguły bardzo życzliwe przyjęcie. Ostatecznie żyje się z klientów.
W dodatku IWA to targi bez otwartego wstępu publiczności, więc wystawca siłą rzeczy wie, że ma do czynienia z potencjalnym klientem, a nie oglądaczem i łowcą gadżetów.
Niektóre stoiska, np. wspominane już przeze mnie ekskluzywne myśliwskie, ale nie tylko, mają formułę : "Wstęp tylko za zaproszeniem personelu".
Też żadna sensacja.
Ale 90 procent stoisk nie ma żadnych ograniczeń.
Na bardzo miłe przyjęcie można było liczyć nawet tam, gdzie wyraźnie odstawało się od wzorca potencjalnego klienta - mógłbym opowiedzieć historię o japońskich nożach i kłopotach z wytłumaczeniem współtowarzyszom, "dlaczego TEN nóż tyle kosztuje???"
Czy o tłumaczeniu, dlaczego te badziewnie wyglądające noże kuchenne przykuły moją uwagę na cenne 15 minut, które bez mrugnięcia okiem poświęcił mi ich twórca.
Ale bywały też inne sytuacje.
Na przykład Koreańczycy ze stoiska Evanixa wyraźnie świetnie się czuli na targach w swoim gronie i klientów traktowali co prawda grzecznie, ale z dostrzegalną irytacją, że przeszkadza im się w wesołej dyskusji. Z ciekawości obserwowałem to stoisko każdego dnia targów, przekonany że akurat trafiliśmy na zły moment, albo zrobiliśmy złe wrażenie. Nie. Wszystkich tak traktowali.
Osobiście wyniosłem lekkie wzburzenie po wizycie na stoisku z wiatrówkami mało znanej u nas marki Horhe-Jäger.
Jak sama nazwa wskazuje są to wiatrówki produkcji rosyjskiej, a wytwarza je Климовский специализированный патронный завод КСПЗ (Klimowski specjalistyczny zakład amunicyjny, imienia zresztą Jurija Władymirowicza Andropowa), w mieście Klimowsk, w moskiewskiej obłasti.
Sporo o nich czytałem na rosyjskich forach od długich lat, o samym zakładzie КСПЗ też by napisał książkę sensacyjną - morderstwa, tajemnicze zniknięcia menadżerów, pożary księgowości, gangsterzy wykupujący udziały, ze trzy bankructwa, przejęcie władzy w fabryce przez siłowików od Putina, którzy zdążyli ukraść 200 mln rubli i aktualnie oskarżeni o lekką przesadę mają kłopoty - jednym słowem, jak to w rosyjskiej fabryce.
No to zaintrygowany ruszyłem na stoisko, żeby dotknąć tego cuda i zapytać dlaczego jest tak absurdalnie drogi.
O ile szeregowy pracownik stoiska był tylko zwyczajnie mało uprzejmy i trochę niekompetentny, to wezwany przez niego na pomoc szef ("Boss! Jakiś Polak czegoś chce.") sprawiał wrażenie, jakby cierpiał z powodu rozmowy ze mną. Na pytanie odpowiadał ze źle skrywaną niechęcią i całym sobą sugerował, że rozmowa go męczy.
Ha. No to długo nie pogadaliśmy. Na koniec nie mogłem sobie odmówić małej zemsty i kręcąc z podziwem głową powiedziałem, że myślałem, że Horhe-Jäger jest niemiecką wiatrówką, ale patrząc na nią od razu widać, że to wyrób rosyjski. I życzywszy sukcesów odszedłem nie czekając na reakcję.
Zupełnie inny przebieg miała wizyta na stoisku innej rosyjskiej firmy - Ataman.
Tu chłopaki byli całkiem sympatyczni, bez jakiejkolwiek napinki, chętni do dyskusji i dzielenia się informacjami.
Zwłaszcza zainteresował mnie prototyp subkompaktowej wiatrówki z bardzo ciekawym, intuicyjnym, niby-biathlonowym przeładowaniem nie wymagającym odrywania oka od celu.
Wiatrówka tak naprawdę jest oparta na 5.5 mm 25 J systemie długolufowego pistoletu Atamana, jest niezwykle ergonomiczna i lekka, a także o dziwo składna. Ciekawostka, odpowiedź na Leilę Eduarda Gafarowa.
No cóż. Jak wszędzie, ludzie i ludziska.
***** ***