Doczekała się nawet poswięconego jej jednego tomu "Tygrysa" pt. "Bitwa o nienasyconą przełęcz". Wielu pasjonatów chodzi tam z wykrywaczami metalu i nie muszą duzo szukac żeby cos wyciągnąć . Nazywaja to miejsce "Doliną smierci" bo zginęło tam około 150 tys. zołnierzy.
Kod: Zaznacz cały
Straty wojsk radzieckich szacuje się na 80 - 100 tyś. zabitych, rannych i zaginionych. niemal tyle liczyła cała 38. Armia przed natarciem. Korpus czechosłowacki utracił prawie 6000 ludzi, w tym ponad 300 oficerów. Straty Niemców są oceniane na około 50 tyś. ludzi.
Aż dziw bierze, że tak wielka bitwa jest tak zapomniana. Dla kontrastu dodam, że pod monte cassino zgineło po obydwu stronach "tylko" 74 tys. Ogólnie to cała okolica spłynęła krwią; jakieś 4km od mojego domu był obóz jeniecki i z tego co opowiadała mi babcia to działy się tam straszne rzeczy, a jeńcy potrafili się rzucać z głodu na rosnące przy drodze buraki i jeść je na surowo, a niemcy chodzili i do nich strzelali... Jakbym się przeszedł z wykrywaczem po podwórku mojej babci to też bym pewnie coś znalazł. Były tam okopy na których sparła się na pewien czas linia frontu(jakieś 30 m od domu babci). Jak słucham jej opowieśći to nie wiem jak człowiek człowiekowi mógł cos takiego zgotować. Babcia w czasie wojny miała 7 lat a pamięta wszystko jakby to było wczoraj, takie piętno to na niej odcisnęło. Pamięta np. jak sąsiad leżał z nogą odciętą przez odłamek i prosił jej ojca żeby go zabił, pamięta słynne rosyjskie "Uuurrraaa" krzyczane podczas ataku. Jak wspomina to rosjanie gdy zdobywali kalwarie (wzgórze okolo 600m), które widzę z okna domu i za które w nawiasie mówiac chodze strzelać , to rano przed atakiem zamiast jedzenia każdy dostał pełną manierkę wódki...ginęli jeden za drógim..
Mówili mniej więcej tak: "Nie ważne ilu nas zginie, jest nas dlatego tak wielu, poniwaz każdy kto zginie na trzeci dzień wstaje i walczy dalej". Święcie w to wierzyli, i ginęli...
Sorki za ten długi trochę oftopowy tekst ale coś mnie naszło